Witam wszystkich na "Coolturce" . Jest to blog towarzyszący audcyji o tej samej nazwie w Radiu Emiter. Znajdziecie tu zapowiedzi audycji oraz inne informacje związane z kulturą. Zapraszam również na Coolturke do radia Emiter w każdy poniedziałek od godziny 18:00.

niedziela, 18 marca 2012

Podsumowanie: Żywa biblioteka.



Dla każdego kto nie był z nami na żywo podczas audycji, zamieszczam krótki wywiad z Karoliną Fuhrmann pracownikiem Instytutu Stosunków Kulturalnych z Zagranicą – IFA. Zamieszczam również obszerny fragment audycji w wersji audio.

Emiter: Co kryje się pod pojęciem żywa biblioteka?

Karolina:  Jak sama nazwa wskazuje, coś w tym musi być żywe i są to nasze książki. Chodzi o to, że książką jest osoba, przedstawiciel jakiejś grupy społecznej, która na co dzień spotyka się z różnymi stereotypami np. geje. Taką książkę można czytać, rozmawiając z nią.

Emiter: Co jest głównym celem tego projektu?

Karolina: Hasłem przewodnim jest: „Nie oceniaj książki po okładce”. Jak ktoś słyszy, że ktoś jest gejem to od razu ma skojarzenia i jakieś stereotypy. Często myślimy, że wiemy jak to jest, okazuje się że to nieprawda i możemy sobie tylko wyobrażać jak to życie wygląda. Chodzi nam więc o to żeby się bliżej zapoznać i przełamać bariery.

Emiter: Trudno jest dotrzeć do takich ludzi i nakłonić ich do tego żeby podzielili się swoimi doświadczeniami z innymi?

Karolina: W pewnym sensie tak, szczególnie, gdy się nie ma kontaktów w środowiskach, albo z osobami, które działają w jakimś stowarzyszeniu. Odbywa się to głównie na zasadzie znajomości, bo taka osoba musi mieć tez pewne cechy. Nie może to być zamknięta osoba, która ma coś do powiedzenia, ale nie jest otwarta na innych. Niektórzy nie lubią mówić o swoich wadach czy uzależnieniach. Nie każdy ma tez potrzebę do opowiadania o swoim życiu.

Emiter: Jak ludzie reagują na żywą bibliotekę?

Karolina: Zazwyczaj pierwsza reakcja jest: „o super”. Jednak gdy tłumaczy się już konkretnie na czym to polega to są osoby, które stwierdzają że to jednak nie jest taki dobry pomysł. Generalnie odbiorców można podzielić na starszą generację i na młodszą. Są studenci, którzy są bardziej otwarci żeby porozmawiać na takie tematy. Wśród tych grup, gdzie te stereotypy są większe, zainteresowanie jest znowu mniejsze. Ludzie mają jednak bariery.

Emiter: Były jakieś trudności na etapie zatwierdzenia samego pomysłu?

Karolina: Ja osobiście organizuję to pierwszy raz, ale poprzedniczka miała już z tym problemy. Taka żywa biblioteka miała odbyć się w Opolu w 2008 roku w MOKU. Była zgoda dyrektora, ale w ostatniej chwili władze miasta jednak opowiedziały się przeciwko temu żeby odbyło się to w takim miejscu. Wtedy pomógł Uniwersytet Opolski, który udostępnił pomieszczenia. Projekt ten odniósł wtedy sukces i wzbudził ciekawość mieszkańców Opola.

Emiter: Karolina sama byłaś taką żywą książką. Jak to jest?

Karolina: Najpierw było pytanie: „gdzie Cie wsadzimy”? Brakowało im książki Niemki, więc jako taka książka przystąpiłam do tej żywej biblioteki. Zdziwiłam się, bo ludzie chcieli ze mną rozmawiać głownie po niemiecku. Myślałam, że będą to raczej Polacy, którzy będą chcieli dowiedzieć się jak to jest żyć w Niemczech. Przyszli jednak głównie studenci germanistyki, którzy chcieli właśnie porozmawiać po niemiecku.

Następna żywa biblioteka odbędzie się w Opolu 18 kwietnia. Miejscem spotkania będzie Miejska Biblioteka Publiczna w Opolu. Start o godzinie 16:00.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz